Indie w praktyce

Indie należą do tych krajów, które zdecydowanie najlepiej jest poznawać na własną rękę. Oczywiście warto zdawać sobie sprawę z fakty, że taka forma podróżowania nie każdemu musi odpowiadać –  niektórzy wolą zapłacić, aby wyjazd w jakieś ciekawe miejsce ktoś im od podstaw zorganizował.

Jeśli jednak ktoś postanowi poznawać Indie we własnym zakresie z pewnością przyda się garść praktycznych wskazówek, które niekoniecznie muszą się “przeterminować” z biegiem lat. Zawsze warto pozbierać dostępne informacje od osób, które już przed nami były w miejscach, jakie chcemy odwiedzić. Im bardziej szczegółowe, tym lepiej. Można nawet dostać adresy lub nazwy konkretnych hoteli, tras itp.

Wyprawa do Indii w pigułce

  • Najlepiej oczywiście samolotem, za względu na znaczną odległość i potrzebny czas na dotarcie. Nie mamy zamiaru polecać żadnej konkretnej linii lotniczej, jednak my wybraliśmy Jet Airways – optymalny stosunek jakości do ceny, poza tym już w samolocie można się poczuć jak w Indiach. Nie ma też najmniejszych problemów z wegetariańskim jedzeniem na pokładzie, o ile oczywiście taka kwestia jest dla kogoś istotna.
  • Jako punkt początkowy pobytu w Indiach najrozsądniej jest przyjąć New Delhi, jednak gdy ktoś ma w planie wyłącznie Sikkim, można rozważyć początek podróży w Kalkucie. To już sprawa konkretnej trasy i indywidualnych preferencji.
  • Wymiana walut. Najlepiej wziąć ze sobą euro lub dolary USA (muszą być w idealnym stanie i najlepiej w nominałach po 50 lub 100), bez problemu można je wymieniać w wielu kantorach lub w bankach. Można również wypłacać rupie na bieżąco z bankomatów, jednak trzeba liczyć się z każdorazową prowizją i kiepskim kursem. W dodatku nie ma ich zbyt wiele i nie zawsze są czynne… 
    Awaryjnie kartę płatniczą lub kredytową warto oczywiście ze sobą mieć, jednak w większości sklepów i tanich hoteli nią raczej nie zapłacimy.
  • Noclegi. W Delhi (lub Kalkucie) warto zarezerwować sobie hotel jeszcze przed przylotem do Indii, najlepiej w jakimś sprawdzonym lub poleconym miejscu. Na 1 – 2 dni, potrzebne w celu aklimatyzacji, odpoczynku po locie (jak ktoś potrzebuje), niekiedy ten czas przyda się na kupno biletów kolejowych itp. Następne noclegi – to już jak kto lubi. Można sobie zarezerwować wszystko jeszcze w Polsce, lepiej jednak będąc już w Delhi i mając na konkretne dni bilety kolejowe. A można też iść “na żywioł” i wynajdywać noclegi na bieżąco – my tak robiliśmy w Sikkimie.
  • Jedzenie. Tutaj istnieje pewna zasada podstawowa. Otóż kategorycznie odstawiamy wszelkie surówki, sałatki z surowych owoców itp. Jemy i pijemy tylko rzeczy dobrze wysmażone lub ugotowane. Owoce – takie, które sami sobie kupimy, sparzymy wrzątkiem i obierzemy. Woda do picia lub do mycia zębów – mineralna z oryginalnych butelek lub samodzielnie przegotowana. To jest naprawdę bardzo ważne! 
    Nie pijmy wody serwowanej przed lub po podaniu obiadu w restauracji (nawet bardzo dobrej), nigdy nie poznamy jej pochodzenia, zatem obecność w niej ameby itp. stworzonek jest wysoce prawdopodobna…
    Spokojnie można jeść za to somosy i inne podobne produkty smażone przez ulicznych handlarzy, najlepiej takie 30 sekund temu zrobione. Smaczne to i tanie, a wbrew pozorom raczej bezpieczne, Z innych potraw koniecznie trzeba spróbować dal, pakhorę, panir. Oprócz kuchni indyjskiej zwykle dostępna jest też chińska i tajska. Uwaga na bardzo ostre przyprawy, bo nie każdy lubi lub może ich używać. Do picia poza wodą – najlepiej herbata lub kawa (niestety w większości miejsc naprawdę niespecjalna…). Warto przy zamawianiu wyraźnie zaznaczyć “no milk, no sugar” – no chyba, że akurat lubimy taką słodką zupę… Soki tylko w kapslowanych butelkach lub w kartonikach, raczej odradzamy te wyciskane na miejscu… Z innych napojów zawsze pozostaje też Pepsi i Coca-Cola – tutaj są one znacznie mniej słodkie niż te w Europie. Nieco bardziej szczegółowo  napisaliśmy i możliwościach żywienia się w Bodhgaya – TUTAJ. Po prostu spędziliśmy tam trochę więcej czasu niż gdzie indziej.
  • Transport. Jak udajemy się daleko, czasu jest mało, a portfel mamy pękaty – na pewno warto wybrać samolot. Jednak tu nic nie doradzimy, bo sami poza przylotem z Polski i powrotem nie korzystaliśmy z transportu lotniczego. Na dalekie dystanse, dosyć komfortowy i niezbyt drogi sposób podróżowania po Indiach to oczywiście pociągi. Koleje indyjskie mają jedną z najbardziej rozbudowanych sieci w świecie, dojechać można praktycznie wszędzie. Standard taki, jaki kto lubi i na ile go stać, ale przy odrobinie szczęścia można zakosztować przy okazji trochę lokalnego folkloru. Bilety można kupić jeszcze w Europie przez internet – np TUTAJ
    Stron umożliwiających taki zakup jest wiele, jednak warto wiedzieć, że nie każdy system sprzedaży biletów honoruje karty płatnicze wydane poza Indiami.
    Jak i gdzie najlepiej kupować bilety na dworcu w New Delhi napisaliśmy dokładnie TUTAJ. Teoretycznie bilet można kupić na każdej stacji, po uprzednim wypełnieniu odpowiedniego druczka, Jednak praktycznie jest to bardzo trudne, druczki (chociaż po angielsku) są bardzo mało zrozumiałe. Najlepiej poprosić o pomoc w wypełnieniu i kupnie biletów kogoś z miejscowych. Kolejny niezbyt drogi środek transportu w Indiach, to autobus. Niejednokrotnie w wersji kuszetkowej, czyli z miejscami leżącymi. Ważne, jeśli planowana podróż ma trwać np 20 lub więcej godzin… Choć kwestia bezpieczeństwa na takich miejscach jest dosyć dyskusyjna, my korzystaliśmy z takich pojazdów i było ok. Na bliskich dystansach – w miastach, na przedmieściach itp – godne polecenia są motoriksze inaczej zwane tuk-tukami. To dziwne pojazdy, jednak spotykane praktycznie w całej Azji, będące połączeniem motocykla z obudowaną rikszą. Te w Delhi i innych większych miastach są małe i ciasne, dla dwóch osób z bagażami jednak wystarczające. Ale już w Gaya spotkaliśmy wehikuły tego typu nieco większe, zapewniające komfortową jazdę dla nawet trzech osób z bagażami. Tuk-tuki to jednak wersja ekonomiczna, jak ktoś ma “luźniejszy budżet” można zawsze skorzystać z taksówki. A już nawet trzeba wybrać właśnie taksówkę, kiedy jedziemy na lotnisko w drodze powrotnej, gdzie ewentualne spóźnienie po prostu nie wchodzi w grę. Kolejny sposób przemieszczania się to riksza rowerowa, dobra dla 2 lub 3 osób bez bagaży, jednak wyłącznie na krótkie dystanse. Jeszcze przed jazdą rikszą czy motorikszą koniecznie należy ustalić cenę za przejazd. Można się targować w dosyć szerokich granicach, warto nawet ostentacyjnie odchodzić, gdy kierowca nie wydaje się być skory do negocjacji. Zwykle sam zaraz do nas podjedzie i zgodzi się na naszą wcześniej oferowaną cenę. Kwestia wprawy… Wyjątek stanowi Sikkim – tam dominujący środek transportu to jeepy zabierające na pokład 12 osób, kierowca nie odjedzie, dopóki nie nazbiera pełnego składu. Targowanie nie wchodzi w grę, stawki za przejazd są sztywne, ale na akceptowalnym poziomie, Zawsze kierowcy mają ustaloną cenę jazdy do konkretnych punktów i nie ma możliwości negocjacji. Ale to może nawet ulga, bo w końcu ileż można się targować…
  • Telefony i internet. Indie są dużym krajem, warto więc pamiętać o tym, że rozmowy pomiędzy stanami czasami kosztują tyle, co międzynarodowe… Ale oczywiście lokalnie są bardzo tanie. Będąc na miejscu w kilka osób warto rozważyć kupienie lokalnych kart SIM pre-paid, aby mieć ze sobą kontakt w razie zgubienia się. W wielu miejscach są dostępne kafejki internetowe lub sieci wi-fi, jak ktoś potrzebuje. Internet komórkowy działa również, ale jest niezbyt szybki (choć oczywiście to się może z czasem zmienić).
  • Inne sprawy – nie ma co się rozpisywać. Każdy ma swój styl podróżowania, który mu najbardziej odpowiada, co w połączeniu z dostępnym na taki wyjazd budżetem określa skalę takiego przedsięwzięcia. Jednak wciąż najdroższym elementem jest podróż tam i z powrotem – na ogół lotnicza. Życie i transport na miejscu w Indiach już są w cenach “do przełknięcia” praktycznie dla każdego. Dlatego optymalny czas na pobyt w Indiach to jest około jeden miesiąc. Już można naprawdę sporo zobaczyć, a koszt niewiele wyższy w porównaniu z pobytem dwutygodniowym. 
    Na poznawanie Indii najlepiej wybrać się w październiku albo w listopadzie, dobrym wyborem może być też luty lub marzec. W innym czasie trafimy na koszmarny upał, monsun lub wilgotny okres po-monsunowy. Wszystko oczywiście da się wytrzymać, ale przyjemności z pobytu będzie już wtedy trochę mniej…