Nadszedł koniec naszego pobytu w stolicy Sikkimu. W niedzielę rano pojechaliśmy na przystanek, skąd miał odjechać autobus do Siliguri. Niestety zapomnieliśmy ustalić z taksówkarzem ceny za przejazd, kosztowało nas to więcej niż powinno. Ale trudno, niech sobie zarobi trochę więcej. Za to udało nam się znaleźć tani autobus (podobno do samego Siliguri) i już niedługo potem jechaliśmy o wiele wygodniej niż ściśnięci w jeepie. Na miejscu byliśmy po około 5 godzinach jazdy.
Tym razem zatrzymaliśmy się w “Taj hotel”, zaraz koło “Swastik Regency”, gdzie byliśmy poprzednio. Ale kosztowało nas to 300 rupii, a nie 800… Wprawdzie pościel lekko szara, ale to bez znaczenia, bo i tak z niej nie korzystaliśmy, tylko z własnych śpiworów.
Natomiast bardzo wielki zawód sprawił nam agent z Vikash Tours & Travels, który miał “na 100%” załatwić nam bilety na Rajdani Express. Coś poknocił i powiedział, ze mamy przyjść po nie dopiero rano następnego dnia, bo nie zdążył ich jeszcze odebrać. Kręcił, że zmienił się system rezerwacji, a on nie miał naszych numerów paszportów, które nagle okazały się niezbędne…