Okolice w pobliżu klasztoru Rumtek są bardzo piękne, toteż poszliśmy sobie na foto – spacer. Miedzy innymi znależliśmy ciekawie usytuowany na zboczu wzgórza ogród botaniczny. Miał nawet szklarnię, ale akurat była zamknięta. Ogólnie obiekt w trakcie rozbudowy, ale widać, że prace idą w dobrym kierunku. Następnie poszliśmy drogą za trzema mnichami, trawersowała ona zbocze dalej prowadząc w kierunku wysoko położonych pól ryżowych.
Kiedy wróciliśmy pod bramę klasztoru, gdzie był parking jeepów spotkała nas niemiła niespodzianka – otóż nikt nie chciał jechać do odległego zaledwie o lekko ponad 20 km Gangtoku, ani nawet choć trochę w tamtą stronę. Wszyscy kierowcy mieli nas gdzieś, w dodatku byli niezbyt uprzejmi. Na pytanie “Zawieziesz nas do Gangtoku?” padała odpowiedz w rodzaju “Nie, bo teraz gram w karty”. Faktycznie grał w karty, a perspektywa zarobku najwyraźniej nie była wystarczająco zachęcająca do przerwania tej czynności…I tu właśnie wychodzi różnica w mentalności Hindusów i Sikkimczyków. Hindus w życiu nie przepuściłby okazji do zarobienia pieniędzy, co najwyżej podałby jakąś zawyżoną cenę, ale zawsze przecież można byłoby się potargować. A mieszkaniec Sikkimu powie “Nie, bo nie. I już”.
Trudno, decydujemy się iść “z buta”, w końcu to tylko głupie 20 kilometrów. Jednak po raz kolejny okazało się, ze mamy szczęście i po niespełna 4 kilometrach udało się nam złapać taksówkę jadącą z jedną tylko pasażerką, w dodatku do samego Gangtoku. Do tego po 50 rupii od osoby, czyli bardzo tanio.