Pierwszy etap tej trasy pokonaliśmy malowniczą kolejką, której byliśmy chyba jedynymi pasażerami… Niestety dowiozła nas tylko do stacji Rantang, bo dalej trasa była nieprzejezdna z powodu trzęsienia ziemi (jakiś czas temu, ale kolejka wciąż nie kursowała) . Ale warto było choć ten kawałek przejechać się pociągiem, co ilustruje film i kila zdjęć poniżej.
Dalej musieliśmy przejść (a raczej zejść w dół) kawałek na własnych nogach, jednak dosyć szybko zabrała nas jakaś ciężarówka. Na jej pace dojechaliśmy do miejsca, w którym zatrzymywały się jeepy do Darjeeling. Nie trzeba było zbyt długo czekać, choć wsiedliśmy “na wcisk”, bo jeep był już pełny. Plecaki wylądowały luzem na dachu, ku naszej zgrozie. Bagażnik miał na szczęście dosyć wysokie burty, bo kierowca za nic nie dał się namówić na dodatkowe przywiązanie ich chociaż jakimś sznurkiem… Zaraz potem ruszyliśmy ostro pod górę, co częściowo widać na następnym filmie.
Plecaki jednak dojechały w całości, a nie było to wcale takie pewne…